Friday 12 April 2013

Faktycznie Sama

Szybko zamykam za soba drzwi, zeby nie widzieli tego wybuchu. Dawno tak nie plakalam. Lzy duszone od rana nie moga sie juz pomiescic.

Bylabym dzielna, gdyby on tez byl. Ale tuz przed pozegnaniem:  "Ja chce Mame! Mamusia Moja!" zupelnie mnie rozwalilo.

Pusty dom jeszcze wypelnia dzwiek kreskowek. Byly niezbedne, zeby go spokojnie ubrac przed podroza. A teraz wbijają mi igly do mózgu. Szybko wyłączam TV i placze dalej, juz w zupelnej ciszy.

Moj Synek wyjechal. Po raz pierwszy od 3 lat i pewnie jedyny przez nastepnych wiele lat rozstalam sie z dzieckiem. Chcialam tego. Prosilam meza, żeby wyjechali na kilka dni, ze potrzebuje odpocząć, przygotowac sie do porodu, nawiazac kontakt z coreczka z brzucha, gdyż do tej pory byla tylko brzuchem.... Ale ta cisza, ta pustka mnie przerasta.

Zapięłam go w foteliku, byl wykończony, przytulił dusie i dossal sie do butli z kakałkiem. Blogi usmiech rozlal sie po jego anielskiej twarzy. Czeka go wielka przygoda...

Przegapię 4 dni z zycia mojego dziecka. 4 ważne dni.

Od rana szukalam dowodow na to, ze on jest już na to gotowy. Nie pozwolił sobie pomoc w niczym - punkt za potrzebę samodzielnosci. Sam zrobil sisi do toalety, spłukał po sobie i sie ubrał - kolejny kamien milowy w drodze do dorosłości. Czekal na ten wyjazd od dawna i doskonale wiedzial, ze ja nie jade. Ale co z tego? Ja tez niby wiedzialam...

Uparcie przypominam sobie po co mi to było. Na pewno miałam jakiś ważny powód...

Jednak od wczoraj mój mozg jest zajęty: myśli niespokojne, co by było gdyby. Podroż na lotnisko, lot do Polski, teściowa... same zagrożenia czekają na mojego synka w wielkim świecie. Boje się o niego. Po prostu, jak to matka.

Zawarłam wiec pakt ze Stwórcą: jesli nie maja jechać, jesli to nie jest bezpieczne, niech porod sie rozpocznie przed godzina zero. Nic. Ani skurczyka. Ani śladu wód. No to pojechali.

Oczyszczam myśli przelewając je na klawiaturę. Zaskoczona słucham brzmienia ciszy.

Nie. Nie żałuję. To jest dobry smutek. To są łzy miłości. Bolesna świadomość ze pewien etap się skończył i nigdy nie wróci. Życie. Toczy się. Dalej.

Musze przygotowac pudełko na łożysko i napisac na nim adres kobiety, która zrobi z niego tabletki...

Mam straszne zaleglosci ze studiami...

Mam zaleglosci w spaniu...

Ten czas jest wazny.

Dookola mnie walaja sie zabawki.... Posprzątam je, jak mi sie zachce. Ale jak już to zrobie, to bedzie posprzatane dluzej niz do rana.